Kubeł zimnej wody

Kama Złotów 46 – 72 Kaliska Basket

Dzisiejszym spotkaniem z Kaliska Basket otworzyliśmy sezon CZALK 2019/20.
Niestety – otworzyliśmy go przegraną, która pokazuje nam ile pracy musimy włożyć w swoją grę aby móc walczyć o jak największe cele.”

Mecz rozpoczął się o godzinie 14:30, więc byliśmy ostatnią parą podczas dzisiejszej kolejki. Drużyna zebrała się w niemalże pełnym składzie – każdy z 10-ciu zawodników był dziś silnie zmotywowany aby początek sezonu zacząć z wysokiego C. Niestety Kaliska Basket okazała się dziś za silna.

I kwarta była prawdopodobnie najgorzej rozegraną ćwiartką w historii drużyny. Rzut sędziowski i zaczynamy mecz… Kama nie tylko ma pierwsze posiadanie piłki, ale też zdobywa pierwsze 3 punkty. Niestety była to tylko jedna z dwóch celnych trójek w wykonaniu Rogaczy. W odróżnieniu od naszego oponenta, który trafił ich aż 9. Kaliska skrupulatnie wykorzystywała nasze słabości w obronie i z  minuty na minutę dzięki swej dobrej grze, dużej skuteczności i znakomitej defensywie – powiększało swą przewagę. Koniec tej odsłony daje nam wynik 16-4.

W kolejnej kwarcie po wspólnej wymianie zdań podczas przerwy –  nasi zawodnicy tak jakby się spięli i z zaangażowaniem zaczęli odrabiać straty. Przełożyło się to na zdobycie nieco ponad 4 razy więcej punktów, ale nadal było to za mało aby dosięgnąć Kaliska (23-18).

Po pierwszej połowie na tablicy widnieje wynik 39-22, co wcale nie napawa nas optymizmem. Zdenerwowanie i silna chęć nawiązania realnej walki przyniosła odwrotny skutek – zamiast dużej ilości punktów, efektem naszej gry są liczne straty i faule. Ich ilość była tak spora, że na 5 minut przed końcem III kwarty każdy faul na przeciwniku kończył się rzutami osobistymi. Nasza skuteczność ponownie zaczęła pikować w dół, przez co zdobyliśmy tylko 11 punktów (Kaliska 19).

Na IV kwartę wyszliśmy z 25-punktową stratą i widmo przegranej stawało się co raz bardziej realne. Mimo ogromnej woli walki nasz przeciwnik dociągnął swoje prowadzenie do ostatniego gwizdka i ostateczny rozrachunek to Kama Złotów 46 – 72 Kaliska Basket.

Niezłe foto Marcina, który w 2 kwarcie starał się poderwać team, takimi właśnie wejściami

Czy to klątwa pierwszego meczu? A może rdza, która na nas osiadła podczas offseason? Wiemy, że prócz wyciągnięcia wniosków czeka nas dużo pracy. Rogacze z Kamy nie mają w zwyczaju się poddawać i taki mecz jest tylko zapalnikiem, który jest najlepszą motywacją na kolejne zmagania. Chłopakom z Kaliska Basket gratuluje postępu, widać że sezon przygotowawczy nie był zmarnowany i pokazali dzisiaj fajny basket. W kuluarach już padają typy na finalistów rozgrywek 🙂

A już za tydzień o 11:30 Kama zmierzy się z Czarni Czarne – zapraszamy!
Czy znajdziemy kondycję…

Mecz okiem Alicji