Co za mecz, co za emocje i jaki finał. Po cholernie ciężkim meczu z KS Basket to my idziemy dalej i zagramy w finale. Jeaaaa!
W dzisiejszym spotkaniu zagraliśmy rewanż z zespołem KS Basket Piła o prawo występu w finale ligi. Mecz po ciężkim boju przegraliśmy 62:51 z tym, że w pierwszym meczu został ogłoszony walkower na naszą korzyść, to my zagramy w finale.
Może najpierw rys historyczny. W pierwszym spotkaniu tego dwumeczu przegraliśmy z Basketem 8 oczkami. Niemniej w tym spotkaniu po stronie Basketu brał udział zawodnik nieuprawniony do rozegrania z nami meczu. Skrzętnie to wychwyciła nasza dwójka „skautów” i po złożeniu oficjalnego protestu wynik spotkania został zweryfikowany na 20:1, zgodnie z regulaminem ligi. I wtedy zawrzało… Basket za nic nie mógł się z tym pogodzić i zapowiedział wygraną 50 punktami w rewanżu. Tak więc zapowiadały się niezłe zawody.
Na to decydujące spotkanie, oba zespoły wystawiły optymalne składy. Determinacja i atmosfera taka, że powietrze można było kroić nożem z nadmiaru emocji. Gwizdek niczym zapalnik odpalił mecz i pilskie piekło implodowało na dobre. Pilanie pokryli na całym boisku, nie odstępując nas na krok. Wyprowadzenie piłki na stronę przeciwnika stanowiło dla nas nie lada wyczyn. Zdobywanie koszy wymagało nadludzkiego wysiłku. Byliśmy na to przygotowani i pilanom zgotowaliśmy równie „komfortowe” warunki. Wynik w tej części spotkania balansował w okolicach remisu i żadna z drużyn nie była wstanie zbudować istotnej przewagi. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 33:30 dla pilan.
W drugiej odsłonie meczu do głosu zaczęło dochodzić zmęczenie. Zabójcze tempo z pierwszej połowy zbierało obfite żniwo w naszych szeregach. Do tego nie sposób było oprzeć się wrażeniu, że obiektywizm sędziów w tym spotkaniu nabrał karykaturalnych rysów. W efekcie już na starcie drugiej połowy pilanie odskoczyli na 10 pkt a my zamiast punktów zbieraliśmy faul za faulem. Przewaga pilan rosła wraz z upływem czasu sięgając czasami 16-18 oczek. Po naszej stronie za to rosła liczba zawodników odesłanych na ławkę za faule (w sumie usiadło nas 3). Widmo zbliżającej się klęski stawało się coraz bardziej realne. Na parkiecie nie było już Dawida, Marszala i mnie a do rozegrania jeszcze kilka minut meczu. Pilanie z dzikością bulterierów atakowali każdego kto miał piłkę i błyskawicznie przenosili akcje pod nasz kosz. Te ostatnie minuty to istna obrona Częstochowy. Niesieni dopingiem naszych kibiców chłopaki dokonali tego co wydawało się niemożliwe. Powstrzymali pilan a na koniec w rolę Kmicica wcielił się Ryba, który dwoma akcjami pozbawił pilan złudzeń na korzystny wynik w tym spotkaniu. Wielkie chapeau bas koledzy! Staty z meczu
A więc przed nami finał, w którym zmierzymy się z liderem tej ligi Dziady Team Piła. I w tym spotkaniu nie będziemy faworytem, ale jednego z liderów już odesłaliśmy do domu wiec kto wie. Przed nami ostatni mecz sezonu. Dla nas historyczny FINAŁ 25.03.2017 sobota godzina 19:00:00 – Dziady Team Piła vs Kama Złotów. Serdecznie zapraszam.
Wielkie dziękuję, ślę naszym kibicom za wspaniały doping. Razem z Wami dotarliśmy do finału. Czy razem z Wami zgarniemy złoto… Wpadnijcie zobaczymy.
Foto od Alicji