Bo gdy jedno spada w dół, drugie ciągnie ku górze…

Dzisiaj sprawiliśmy nie lada niespodziankę naszym fanom. W zdziesiątkowanym składzie wykrzesaliśmy maxa z team spirit i pokonaliśmy czarnego konia ligi – Pelowski Transport Basket Club 70:53.

Faktycznie nie było nas dzisiaj zbyt wielu bo tylko 7 i to bez głównych lokomotyw, które w naszym zespole do tej pory ciągnęły wynik w górę. Więc na pierwszy rzut oka, byliśmy na straconej pozycji.

Gwizdek, gramy. Ospale z błędami w ataku, ale skutecznie w obronie. Pierwszą kwartę kończymy na minus 4, 12:16. Byłoby gorzej gdyby nie bardzo dobra dyspozycja Cierpy w ataku, który mijał obrońców jak pniaki na rzecznym trakcie. Podobnie wyglądała druga kwarta z tym, że poprawiliśmy zespołowy atak i udało się odrobić 2 pkt. Przegrywaliśmy już tylko 2 oczkami.

Trzecia kwarta i sygnał do ofensywy, efektownym blokiem daje złotowski Wiking (Serek), który dzisiaj wg mnie rozegrał najlepszy mecz w barwach Kamy. Presja na przeciwniku i skuteczne akcje 3 pkt Czorta powodują, że już w połowie tej kwarty obejmujemy prowadzenie, którego nie oddajemy już do końcowego gwizdka, 46:40 dla nas.

Ostatnia część gry to już koncert w naszym wykonaniu. Dwie bliźniacze akcje ustawiają Czorta na wolnej pozycji za 3 i kolejne 6 oczek dla nas (przebudzenie Czorta). Świetna gra w obronie i szybkość młodych wilków w kontrach (Cyc, Dawid, Miłosz) to zabójcze połączenie. W ferworze emocji punktujemy rywali do ostatniego gwizdka odnosząc cenne zwycięstwo 70:53. 

Diabelskie zaklęcia na lewitującej piłce 🙂

Wielkie wyrazy uznania. Myślę, że każdy z Was zdaje sobie sprawę z tego, że dzisiaj wygrał zespół, który „chodził” perfekcyjnie. Kiedy jeden trybik zawodził z automatu inny przejmował ciężar na siebie i dawał 150% normy. A wszystko to przy dopingu niesamowitej publiczności, za który bardzo dziękujemy!  Świetnie, że mogłem w tym dzisiaj uczestniczyć.  Chłopakom z Chojnic dziękuję za sportową postawę i gigantyczne wyzwanie (nr 9) :).

Protokół meczowy

Mecz okiem Alicji