Kiedyś go nie lubiłem, ale zawsze szanowałem i podziwiałem. Zabrał ze sobą kawał basketu i jak w przypadku wielkich, jego zasługi doceniamy mocniej kiedy już jest nie obecny. Perfekcjonista z obsesją wygrywania i tytan pracy. Inspirujmy się tym jak grał i ewaluował. Teraz uzupełnia koszykarski Panteon i będzie w nim trwał w ∞…